Rekonstrukcja, nareszcie?

Wypadało by dorzucić garść wniosków własnych do szumu medialnego.

  1. Małe radości – Rostowski – a jednak. Widać liczenie geldu i podwyższanie podatków nie wystarczyły. Światowe rynki kapitałowe płaczą. Polacy pewnie niespecjalnie. Ja na pewno nie. "Angielski gentleman" był gentlemanem w typie Arsena Lupin (młodsi czytelnicy będą pewnie musieli w tym miejscu użyć googla) z jedna ręka trwale osadzoną w kieszeni podatnika. Przy tym liczył kiepsko, co udowodniła tegoroczna nowelizacja budżetu. Arogancja w sprawie OFE również zwolenników nie przysporzyła. Teraz były już wicepremier będzie mógł w pełni skorzystać z uroków angielskiej emerytury. Misje w koloniach możemy uznać za zakończoną pora na powrót do centrali.
  2. Małe radości – Pacnięcie Muchy – nigdy nie zrozumiem miłości dziennikarzy do tej Pani. Ministra Mucha nie reprezentowała sobą wiele na wejściu, nie dokonała niczego poza serią kolejnych kompromitacji a odchodzi, jako jeden z najgorszych i najbardziej nielubianych rządowych ministrów. Doktorat jak widać często nie wystarcza.
  3. Rzeczy obojętne  – Korolec – fakt że należało mu się za ustawę śmieciową ale czy teraz i w takiej formule. Poza tym dostał po głowie podobno głównie za łupki. W sumie roszada bez znaczenia.
  4. Mały żal – Nowak – mimo bling, bling minister radził sobie jednak zaskakująco nieźle. Szkoda go na przechowywanie w sejmowej lodówce tym bardziej, że w I kwartale mógłby sobie niemało dróg pootwierać. 
  5. Mikroskopijny żal – Boni – głównie, dlatego że to pozorant i fantasta, ale warto by przynajmniej część rozwiązań o który tyle opowiada spróbował zaimplementować. Niestety na czele resortu kierującego pracą ćwierć miliona urzędników kolejny raz stanął człowiek, który urzędnikiem nie jest. A tutaj ogon błyskawicznie zaczyna machać psem. 
  6. Mały żal – Szumilas – głownie za 6 latki. Mimo niekonsekwencji to potrzebna reforma. A nie wiem czy z histerycznymi mamusiami z "Ratuj maluchy" ktokolwiek się dogada.
  7. Zły wybór – Kluzik-Rostkowska – polityczna kurtyzana o wybitnych zdolnościach obrotowych. Sposób, w jaki wystawiła kolegów z PJNu nawet u zaprawionych w bojach komentatorów budził niemały dysgust. Ministrem PiSowskim była miernym teraz także nie należy oczekiwać cudów. Ma być balsamem na "Ratuj maluchy" i tyle.
  8. Zły wybór – Kolarska-Bobińska – kolejna profesor na czele nauki. Nie pomoże w nakłonieniu do współpracy nauki i biznesu, bo nie naruszy korporacyjnych interesów własnego środowiska. Nie zmieni, jakości kształcenia w szkolnictwie wyższym z tego samego powodu. Wybór formaldehydu, konserwuje i zabija.
  9. Zły wybór – Biernat – postawa życiowa partyjnego aparatczyka i miłość do piłki nożnej sprawia ze pasuje jak ulał do resortu. Wracamy na stare tory a resort powinien zmienić nazwę na resort piłki nożnej. Mam nadzieję ze się mylę.
  10. Zły wybór – Trzaskowski – człowiek znikąd bez urzędniczego backgroundu. Administracja przeżre go i wypluje w przeciągu dwóch tygodni. Młodzieńcza arogancja tylko przyspieszy proces.
  11. Zobaczymy – Szczurek – będzie jedynie księgowym, choć wszystko zależy od sytuacji gospodarczej. Wielka niewiadoma.
  12. Zobaczymy – Grabowski – ma posprzątać w śmieciach i wiele zależy od tego jak to zrobi.
  13. Nadzieje – Bieńkowska –  ryzyko jest duże. Ale i człowiek ambitny. Ciekawe czy da radę.
  14. Podsumowując – Tusk kupił sobie kilka miesięcy spokoju. Ale czy to wystarczy? Gabinet autorski, ludzie bez politycznego zaplecza (z wyjątkiem Biernata) zależni w 100% od Tuska. Ambitnych projektów raczej się nie spodziewam, choć może Premier czymś zaskoczy?

Polski eksport

     To się działo bardzo powoli. I zaczęło przyspieszać od wejścia do Unii. Polska została krajem eksportującym. I to nie w na poły autarkicznej PRL-owskiej gospodarce, która eksportowała surowce poniżej kosztów w tragicznej nadziei pozyskanie dewiz. Staliśmy się eksporterem tak po prostu, głównie dlatego, że robimy wiele rzeczy dobrze i tanio. Każdy dokładał własna cegiełkę. Zagraniczni inwestorzy przynieśli własne rynki zbytu. Polscy przedsiębiorcy wypełnili nisze. A rolnicy nadali niezbędny napęd. Rezultat. Wiele wskazuje, że ten rok zakończymy, jako eksporter netto.

     To nieprawdopodobnie elitarny klub. Zwłaszcza, jeżeli wyeliminujemy z równania kraje "surowcowe".  Dość napisać, że z dużych gospodarek UE eksporterem netto są tylko i wyłącznie Niemcy. Co najciekawsze trend jest wznoszący i wiele wskazuje ze mamy szansę w tym klubie zagościć na stałe. A to stawia nas w zupełnie innej lidze. Żeby było jeszcze ciekawiej wszystko to dzieje się w momencie, kiedy mocno ucierpiały nasze eksportowe "motory", czyli motoryzacja i RTV.

     Owszem wiele w tym swoiście rozumianego szczęścia w postaci niemałego załamania krajowego popytu, a co za tym idzie importu. Jest jednak taki pogląd na gospodarkę wskazujący ze polscy przedsiębiorcy rozwijają się kierowani koniecznością. Załamanie wewnętrzne okazało się koniecznym bodźcem dla zagranicznej ekspansji. A ci, którzy posmakowali chcą więcej.
 
     Polska jest krajem, który nie przestaje zadziwiać. Czasami zaskakuje pozytywnie.

Intrygujące (8) – ile mamy urzędników

Nareszcie ktoś policzył. Gratulacje dla Fundacji Republikańskiej.

zOgHRRi

 

     Teza o milionie urzędników rozpowszechniana przez media okazała się mitem. Uzbieranie pół miliona przychodzi z trudem. Chyba że doliczymy wojsko, policje i służbę zdrowia. Urzędnicy jak się patrzy.

P.s. Aby podziwiać mapę w całości klikamy na niej prawym klawiszem i wybieramy opcję „Pokaz obrazek”.

Haracz

     Rozmowa z kolegą, dyrektorem w dużej firmie. Zarobki daleko wyższe od przeciętnej. Płacone podatki – poniżej 19% (kontrakty managerskie i własna działalność gospodarcza). Państwo zabiera mu doprawdy niewiele. Cała rozmowa to atak na ZUS i podatki. Pojawia się jedno słowo "haracz".

     Do tej rozmowy określenie "dyskurs neoliberalny" traktowałem z lekceważeniem. Ot kolejny lewicowy pomysł na określenie niezrozumiałej kapitalistycznej rzeczywistości. Przychodzi odszczekać.

     Podatki nie są haraczem. ZUS nie jest haraczem. Składka zdrowotna nie jest haraczem. Haracz płaci się gangsterom. To, co płacimy państwu to jest nasz udział w dobrze wspólnym. W drogach, po których jeździmy, w emeryturach naszych rodziców i dziadków, w leczeniu chorej sąsiadki. A także naszym, kiedy zdrowie przestanie nam dopisywać ("płacę kilka składek zdrowotnych a do lekarza chodzę raz w roku a i to prywatnie" argument kolegi).

     Wspólnotowość padła ofiarą kapitalizmu. Nie socjalistyczna wspólnota miernych i biernych, ale jak najbardziej kapitalistyczna wspólnota naszego własnego interesu. Interesu, jakim są drogi i tramwaje, ale też interesu, jakim jest pomoc dzieciom, których nie stać na obiad w szkole czy też interesu, jakim jest płacenie za to żeby więzień odbywał karę poza zakładem karnym. Bo to per saldo się opłaca. Tyle, że zysk mierzony jest na przestrzeni dekad a nie lat.

     11 listopada znów będziemy pieprzyć o Polsce i tych, którzy za nią ginęli. A potem pójdziemy płacić "haracz". Ja czuje się obywatelem. Wolę po prostu płacić podatki.