Zmagania z demografią

Wiele wskazuje na to, że populacja ziemi na przestrzeni następnego wieku zacznie się kurczyć. W dość naturalnym i silnie kulturowo uwarunkowanym procesie. Takie kraje jak Japonia czy Korea już znajdują się w obszarze populacyjnego spadku, Europa powoli w niego wchodzi (np. na emeryturę w następnej dekadzie zacznie przechodzić intensywnie pokolenie niemieckiego wyżu/cudu gospodarczego). Rozliczne Kasandry wieszczą w tym upadek zachodu i triumf czarnej Afryki tudzież upadek cywilizacji chrześcijańskiej i zastąpienie jej przez islam. Mniejsi prorocy (Peter Zeihan na przykład) pokazują jak to wreszcie USA dopieką tej Europie i Azji, bo przecież w USA demografia jest ok a Europa będzie się kurczyć. Czy jednak demografia oznacza dla zachodu upadek a Afryce gwarantuje triumf? Oczywiście, że nie. Jak więc ci bogaci poradzą sobie z brakiem ludzi?

1 sposób – emigracja – czyli metoda najprostsza zabiorą ludzi z miejsc gdzie jest ich nadmiar (Afryka) i pozwolą na pracę tam gdzie ich nie ma (Europa i w mniejszym stopniu Ameryka/Kanada/Australia). Metoda może i najprostsza, ale nie znaczy to, że uniwersalna. Wymaga, bowiem społeczeństw o dość wysokiej pojemności kulturowej i zdolności do akulturacji nowych ludzi. Co niestety wyklucza większość Azji z bardzo zamkniętymi kręgami kulturowymi i niskim poziomem tolerancji. Oczywiście konieczność może wiele z tych rzeczy zmienić, ale złudzenia masowej emigracji ludzi z Afryki do Chin, Japonii czy Korei nie są raczej realistycznym założeniem. Należy także pamiętać, co taki napływ emigrantów robi z wewnętrzną kompozycją kraju a co za tym idzie np. scena polityczną. Obecne wybory nowego szefa Partii Konserwatywnej w Wielkiej Brytanii momentami strukturą etniczną zaczęły przypominać wybory lidera Kongresu Narodowego w Indiach. Pozornie nie ma to znaczenia, ale wystarczy lekkie zanurzenie w brytyjskie media, aby zobaczyć, że w istocie tak nie jest.

2 sposób – automatyzacja i robotyzacja – w świetle nadchodzącej technologicznej rewolucji demograficzny dołek nadszedł w krajach zachodu dokładnie we właściwym momencie. Ludzie przestają być przecież potrzebni w procesie wytwórczym a znakomita większość prostych zadań dobrze się automatyzuje. To jest odpowiedź, jakiej od dekad szuka Japonia a za nią reszta Azji. Jest to tez odpowiedź dla bogatych. Bo wstępne koszty inwestycji są wysokie, przebudowy wymaga także system finansowania państwa i baza podatkowa. Ale rezultaty są nie do zignorowania. No i to zapewnia poduszkę w świetle kurczenia się populacji. Ludzi, których nie ma zastąpią roboty, ci ludzie, którzy są będą pracować mniej i w innych obszarach.

3 sposób – polityka pronatalistyczna – mokry sen prawicy, stwórzmy warunki a dzieci się urodzą. Zakażmy aborcji nagradzajmy macierzyństwo. W teorii super w praktyce nie działa. Wystarczy, aby ustabilizować populację, nie wystarczy dla uzupełnienia schodzących z rynku wyżowych pokoleń. Ale pamiętajmy, że w przypadku dziś mówimy o relatywnie łagodnych politykach Europy i świata cywilizowanego. Chiny mogą się za to zabrać, podobnie jak za ograniczanie populacji w nieco inny sposób. Np. zmuszenie każdej kobiety przed 30 do urodzenia dziecka nie jest poza ich zasięgiem. W oddali pozostaje też biotechnologia. Dziś to SF, ale ciało kobiety nie jest niezbędne do urodzenia dziecka. Zachód w tym zakresie blokują kwestie etyczne, ale wiele krajów, które staną z demografią oko w oko nie będą miały podobnych obiekcji. No i pamiętajmy że jak przekonały się Chiny mieszanie się w demografię ma zwyczajowo nieprzewidziane konsekwencję które wychodzą po wielu dekadach.

Czy więc demografia zrewolucjonizuje świat? Nie sądzę. Damy na pewno odpocząć planecie, co pomoże nam przetrwać, jako gatunkowi. No i będzie więcej dóbr do podziału, co na pewno w pewnym stopniu ponownie ograniczy biedę. Ale w ostatecznym rozrachunku jak zwykle mnóstwo się będzie musiało zmienić, aby wszystko pozostało po staremu.