Panika i złośliwość na końcówce rządów

Istnieje pewien standard demokratycznego politycznego dobrego obyczaju, w którym odchodząca władza nowej gratuluje i życzy powodzenia. Oczywiście, że nie w Polsce. U nas coraz mniej Zjednoczona Prawica na wyprzódki ściga się, kto zakończy swoje urzędowanie bardziej ordynarnie lżąc swoich następców. Nikt jeszcze nie zdefekował do urzędowych szuflad, ale doczekamy się i tego. Przeróżne persony drugiego i trzeciego szeregu kończą swe urzędowanie bluzgiem i chamstwem oraz wskazywaniem, że teraz to choćby potop, który z nową władzą niewątpliwie nastąpi.

Panika w TVP raczej bawi niż przeraża zwłaszcza, że gros hunwejbinów władzy zdołał pouciekać jeszcze zanim nowa ekipa zdążyła TVP poprzejmować i ich powyrzucać. Z sutymi odprawami i płatnym zakazem konkurencji mają nadzieję przetrwać te kilka lat posuchy. Co może być trudne jednak, kiedy człowiek przyzwyczaił się do warszawskich standardów życia a prawicowe „media”, jeśli z czegoś są na rynku znane to z przeogromnej niechęci do płacenia swoim pracownikom im głodowych stawek. Cudnie słucha się także pracowników instytucji przeznaczonych „do odstrzału” takich jak np. IPN czy CBA, którzy od zawsze byli patriotycznymi państwowcami a z PiSem nic ich nie łączyło i nie łączy. Pegazusem Brejzę podsłuchiwały zapewne ufoludki, bo przecież nie polskie służby. Swoją drogą agencja antykorupcyjna, którą okradła własna księgowa to chyba najlepsze podsumowanie tego upiornego tworu, jakim jest i było CBA. Agencja, która nie zdołała ujawnić żadnej afery za to stanowiła niezawodny oręż w walce to z lekarzami, to z samorządowcami. A kiedy przyszło do zakupu bez przetargu choćby respiratorów czy rządowych samolotów siedziała cichutko jak mysz pod miotłą. To nie to, że likwidacja CBA będzie szkodliwa, obawiam się, że nikt jej nawet nie zauważy. Co najlepiej podsumowuje PiSowskie próby budowania zwyczajowo nieudolne i żenująco amatorskie niczym wyczyny sławnego Agenta Tomka, co po raz kolejny na byłych pryncypałów chce donosić.

Opcja zerowa blokowana jest rzecz jasna przez Prezydenta. Ten jednak zachowuje się, co najmniej dziwnie gdyż mimo nalegań episkopatu ustawę z dofinansowaniem in vitro jednak podpisał. Może to z rozpędu, może z roztargnienia a może i on powoli zdaje sobie sprawę, że idzie nowe. No i nie ma zbyt dużych możliwości poza wetowaniem wszystkiego jak leci. Czego wykluczyć nie należy, ale też nie jest to strategia, która zaspakajałaby Dudowy narcyzm.

Jedynym optymistą pozostaje Prezes Glapiński. Mając stały dostęp do słoiku z miodkiem ów „ekonomista” ograniczać się nie zamierza. W końcu jak sam się nie doceni finansowo to, kto go doceni? Wiec docenia się w stopniu tak obfitym, że zarobkami dorównał już kolegom z branży i w UE i w USA. Przy okazji machnął się w szacowaniu zysku/straty banku o bagatela kilka miliardów złotych. Ale kto bogatemu zabroni?