Wielka tajemnica Konfederacji

Trwa dyskusja na opozycji dotycząca tego, dlaczego rządzącym rośnie a opozycji nie mimo tego, że jeszcze miesiąc temu było odwrotnie. W dodatku przy okazji przez różne przypadki odmieniana jest pęczniejąca Konfederacja, która wyprzedziła i lewicę i duet zielono-Hołowniany. A przecież jeszcze kilka miesięcy temu Konfederaci zmierzali wprost ku zagładzie a teraz wszędzie „trzecia siła w Polsce” i „języczek u wagi”. A wszystko to u partii, która wciąż jest otwarcie ksenofobiczna, antyemigrancka i bez ogródek prorosyjska w stopniu, który właściwie można by określić, jako zdradę stanu. Co więc się stało? Wydaje się to nieco skomplikowane.

Konfederacja składa się z dwóch nóg. Co prawda można by owijać fekalia w papierek, ale na użytek tej notki określmy je, jako nazistowską i incelską. Nazistowska silnie związana z Rosją koncentruje z jednej strony „patriotów” z różnego rodzaju narodowych ugrupowań z drugiej zupełnie otwarcie prorosyjsko-antyszczepionkową szurię rzucającą się na każdy temat tylko po to, aby wzbudzić zamęt (ku uciesze kremlowskich mocodawców). Ciekawszy jest odłam incelski wywodzący się ideologicznie z dawnej Unii Polityki Realnej i silnie związany z jej założycielem Korwinem-Mikke. Głosząc ideologię zwulgaryzowanego libertarianizmu w korwinowej odmianie, będącego w istocie nieszczególnie zamaskowanym kalizmem („jak Kali ukraść krowa…”) od dawna cieszy się on poparciem tak wśród młodzieży (zwłaszcza płci męskiej) jak i wśród różnego rodzaju, nierzadko zupełnie przyzwoitych self made manów (i kobiet). O przyczynach tego stanu rzeczy popełniłem niejedna notkę na użytek dzisiejszej napiszę tylko, że przyczyny są złożone i nieoczywiste. Cała ta grupa latami opierała się na osobistej charyzmie Korwina-Mikkego, który jednak ostatnimi czasy na tyle daleko przeorbitował w stronę skarpetkosceptyczności i poparcia dla Putina, że zaczął raptownie tracić wiarygodność. Na tyle gwałtownie, że głębokie zaplecze tej części partii zdecydowało się na zmianę warty.

Wybrankiem okazał się niejaki Mentzen doradca podatkowy z Torunia. Zasłynął głównie pogadankami podatkowymi na Tik-toku wygłaszanymi z dość dużą znajomością tematu jednak w obszarach relatywnie hermetycznych, (jaką młodzież interesują meandry prawa podatkowego w Polsce). No, ale chłopak potrafił wypowiedzieć kilka zdań bez zająknięcia i okazał się wcale zręcznym telewizyjnym polemistą, co usytuowało go na znakomitej pozycji do bycia frontmenem tej menażerii. Oczywiście po poskrobaniu wychodzi klasyczny dość prymitywny korwinista. Co jednak nie zmieni tego, że sporo wysiłku włożył w przekonanie wyborców do tego, że oczywista prorosyjskość partii jest tylko złudzeniem a on sam to Ukraińców wręcz kocha. Na ten moment uczynił to skutecznie. UPR zawsze stanowiła znaczącą siłę w Internecie i tych zdolności nie utraciła, a jej prymitywne recepty zawsze dobrze rezonowały wśród określonych kategorii młodzieży.

Czy jest to jedyna przyczyna? Oczywiście nie. Konfederacja wydaje się wygodnym „przystankiem” dla respondentów, którzy z różnych przyczyn nie chcą się (nawet przed samymi sobą) przyznać do głosowania czy to na PiS czy KO. Jej notowania będą, więc skokowo się zwiększać w sytuacji polaryzacyjnych wydarzeń (np. papież). Z drugiej strony należy docenić fakt utrzymywania przez Mentzena wszystkich wariatów pod pokrywką. Pytanie jak długo? No i oczywiście dochodzi wsparcie ze strony mediów publicznych oraz last but not least trwającą licytację w obszarach socjalnych mogącą mocno zniechęcać liberalnych wyborców PO.

Co więc w przyszłości? Nie wiem. Bo nagła eksplozja Konfederacji jest dla mnie trudna do interpretacji. Ale stanowi ciekawą opcję… dla niektórych frakcji PiSu. Jeżeli w trakcie układania list pojawi się alternatywa to, kto wie, co może się przydarzyć.