Ale Szymku, co Szymuś…

Długo nie potrwało a nasz drogi Marszałek Hołownia zdążył się przekonać, że lawirowanie „pomiędzy” zwaśnionymi obozami i udawanie, że on w zasadzie własnych poglądów nie posiada ma swoje granice. Z jednej strony wielokrotnie opisywany eklektyczny charakter jego partii wyłazi wszystkimi porami, bo w ministerstwach odnajduje się masa sierot po… PiSie czasami w wersji Gowinowskiego soft a czasami bardziej hardcore. Elastyczność ideologiczna i braki kadrowe doprowadziły do tego, co stać się musiało i 2050 jest przechowalnią dla wszelkiego rodzaju kłopotliwych polityków czy to z PO czy to z popłuczyn po PiSie. Szczytem pewnie okaże się zapewne przyjęcie w poczet posłanki Pawłowskiej, choć ta póki, co jest odrzucana przez wszystkich. Ale pożyjemy, zobaczymy ruch Hołowniowy wybredny nie jest a do takiej Muchy nowy sejmowy nabytek pasowałby jak znalazł. Wydaje się, że obie panie intelektualnie nadają na podobnych częstotliwościach.

Ale przecież to wszystko to nic. Bo ministrant ciśnięty jest przez lewicę w kwestii aborcji. I tu już sprawa jest poważna. Zajęcie stanowiska wymagałoby od Szymusia wstania z kolan i umycia noska z biskupiej… cóż wiecie, o co chodzi. A tego ex zakonnik nie chce i nie potrafi. Więc kluczy, co dodatkowo utrudniane jest przez wcześniejsze deklaracje o końcu sejmowej „zamrażarki”. Ot miesiąc miodowy się skończył. W dodatku sondaże mówią ponoć, że elektorat 2050 ma dość postępowy, więc PiSowsko-episkopatowy kurs Hołowni w kontekście wymarzonego prezydenckiego stołka może być przeciwskuteczny. Tym bardziej, że akurat konkurent z KO w tej kwestii nie kluczy.

Moją daleko idącą niechęć do ministranta znacie. Więc mam pewną satysfakcję.

Problem Hołowni

Oglądam sobie któryś już kolejny sondaż prezydencki i myślę sobie, jakim problemem staną się niedługo prezydenckie ambicje Szymona Hołowni dla… niego samego. Nasz biedny Szymuś, bowiem myśli w skrytości serduszka, że będzie jak, w 2020 kiedy był taki jazzy i fresh a wszyscy lgnęli, aby go popierać. Teraz niekoniecznie tak będzie, co postaram się pokrótce uzasadnić.

Na początek weźmy sprawę oczywistą dziś już Szymuś nie może przedstawiać się, jako osoba z zewnątrz poza sporem politycznym. Na dobre i na złe związał się z antyPiSem i o lawirowaniu nie ma mowy. Ale ponieważ elektorat PiS póki, co w zdyscyplinowany sposób głosował na dowolną ciamajdę wskazaną przez Prezesa to nie traktujmy tego, jako zbytniego upośledzenia. Tym bardziej, że elektorat PiSu ostatnio tak jakby się kurczy. Ten miękki z powodu skali przewin i pazerności partii ujawnianych w mediach a ten twardy mocno podgryza biologia.

Hołownia ma dużo poważniejszy problem związany z modelem partii, jaki zbudował. PL 2050 nie jest partią wodzowską. To nie było by takie złe. PL 2050 jest partią jednowymiarową i płytką. A to już dużo gorsze. Bo wszyscy członkowie PL 2050 są tam z powodu Szymona Hołowni. To ON określa, jakie partia ma poglądy i to ON jest jej jedyną wartością dodaną. Bez Hołowni to stadko nie ma tak naprawdę żadnych wspólnych mianowników. A teraz zobaczmy, jaka mamy perspektywę dla polityków tej partii w przypadku wyborczego sukcesu Hołowni w wyborach prezydenckich? Żadnej. Wygrana Hołowni oznacza pewną dezintegrację jego ruchu. Jacyś zausznicy uratują się oczywiście w kancelarii prezydenta, ale to strategia na góra kilka lat. Czy w interesie zaplecza Hołowni jest, więc jego wygrana w wyborach prezydenckich? W mojej opinii nieszczególnie. A co gorsza wraz ze zbliżającymi się wyborami zwiększać się będzie presja ze strony PO. Która to partia nie wisząc na jednym człowieku w dalece mniejszej skali zagrożona jest przez wyborczy sukces Rafała Trzaskowskiego. Ba on tutaj ma wartość pozytywną, bo otwiera posadę w warszawskim ratuszu dla kolejnego ambitnego młodego polityka (obojga płci 😉 ). A ponieważ spora część polityków związanych z Hołownią właśnie z PO się wywodzi, więc powroty do macierzystej partii są, co najmniej prawdopodobne.

Co może zrobić Hołownia? Niewiele. Teoretycznie powinien pogłębić partię, wyłonić i promować liderów, którzy mogliby go potencjalnie zastąpić. Ale tacy liderzy to śmiertelne zagrożenie w wypadku, kiedy przegrałby wybory prezydenckie. Więc moim zdaniem tego nie zrobi. Mógłby też pogłębić ofertę programową partii i uczynić ją bardziej wyrazistą politycznie. Ale taka wyrazistość to tylko problem w kontekście wyborów prezydenckich, kiedy trzeba mobilizować maksymalnie szeroki elektorat.

PL 2050 jest, więc zakładnikiem prezydenckich ambicji Hołowni. Rozwiązania na horyzoncie nie widać a wbrew pozorom im lepiej wodzu wypada w sondażach tym większy ma problem. Więc na jego miejscu bym się jeszcze nie cieszył i nie planował na razie zmian wystroju pałacu namiestnikowskiego.