Cena głupoty, czyli o szczepieniach

„Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii” – ten cytat z Artura C.Clark’a znakomicie oddaje to, co dzieje się wokół rozpoczętej właśnie akcji szczepień na COVID 19. Otóż czarnoksiężnicy opracowali cudowny eliksir, który uodparnia na tę tajemniczą chorobę. Ale czy czarnoksiężnicy przy opracowaniu eliksiru nie użyli czasem złej magii? I czy po użyciu eliksiru nasze czakry nie zostaną na zawsze skażone?


Normalny, klasycznie i porządnie wykształcony człowiek nie ma najmniejszych szans na zrozumienie meandrów technologii, jaka posłużyła do opracowania szczepionek na COVID-19. Te kilka miesięcy nauki genetyki w szkole średniej ledwie wyposażyło nas w mechanizm poznawczy, który umożliwia, jako takie pojęcie kwestii dziedziczenia grup krwi. Niewiele więcej. Skazani, więc jesteśmy na wiarę w czarnoksiężników. Co oznacza wiarę w system, a system, szczególnie w naszym kraju, ostatnio bardzo często nas zawodzi.


Gdy rozum śpi, budzą się demony. Niestety i tym razem. Do boju ruszyli, co którzy potrafią zaoferować prostszą narrację. Pandemia, jako spisek. Szczepionka, jako sposób na szybki zarobek dla koncernów farmaceutycznych. Zawsze w argumentacji używając dostatecznie dużo faktów by być wiarygodni, ale fakty to dla nich tylko przyprawa w morzu kłamstw i przeinaczeń. W głowie ludzi trwa walka. I tę walkę racjonaliści przegrywają. Bo pojedynek dawno wyszedł ze sfery argumentów. Weszliśmy w dziedzinę „czucia i wiary” a nie „szkiełka i oka”. A w tej właśnie sferze sprzedawcy cudownych leków i spiskowych teorii mają zdecydowaną przewagę. Sprowadzili racjonalistów do swojego poziomu i biją na głowę doświadczeniem w walce w parterze.


Jakie jest wyjście w tej sytuacji? Kiedyś powiedziałbym ze kilka. Można edukować, (co nie jest łatwe, kiedy w szkole jest więcej religii niż biologii), przekonywać, pokazywać, rozwiewać wątpliwości. Można. Tylko, że to zajmuje czas. Czas, którego nie mamy. Można też sięgnąć po to, co najłatwiejsze. Przymus. Łagodniejszy w postaci pozytywnej dyskryminacji (bez świadectwa szczepienia nie będzie dziecka w żłobku czy 500 plus) lub mniej łagodny w postaci bezwzględnego nakazu. Wbrew pozorom w mojej opinii będzie to relatywnie łatwo zaakceptowane. Oczywiście wśród świadomej klasy średniej opór będzie, ale tam wizja braku wakacji w Chorwacji zrobi swoje. Na prowincji przeważy klasyczny fatalizm, mus to mus i koniec.


Czy nas to czegoś uczy? Nie wiem. Ale stawia ważne pytania. Czy możemy sobie pozwolić na upadek wiarygodności państwa. Czy cena tej pozornej wolności, jaką stwarza Facebook czy inne agregatory nonsensu, które świadomie akcelerują nawet najbardziej absurdalne teorie w celu generowania maksymalnych dochodów z reklam, nie jest dla nas, jako społeczeństwa nazbyt wysoka. Czy tej pozornej wolności amerykańskich korpo nie należałoby ograniczyć? I wreszcie czy celebrycie, który na poważnie głosi antyszczepionkowe tezy nie należałoby dać pół roku na ich udowodnienie a potem nakładać po milionie złotych kary. Może wtedy niektóre niedokończone absolwentki techników zamiast bredzić o statystach w szpitalach skoncentrowałyby swoją uwagę na kolorze lakieru do paznokci.

15 myśli na temat “Cena głupoty, czyli o szczepieniach

  1. Autentycznych szurów to jednak jest mało. Dominują raczej spanikowani i pogubieni. I nie dziwne, władza z jednej strony swoim miotaniem się od ściany do ściany, z drugiej ewidentnym podporządkowaniem walki z epidemią kalendarzowi wyborczemu, z trzeciej ostentacyjnym łamaniem własnych obostrzeń narobiła ludziom niezłego mętliku w głowie.

    Polubienie

  2. @ kmat
    Niestety, nie tylko władza – ocena zagrożenia transmisją wirusa podczas zgromadzeń wyraźnie zależy od tego czy idea stojąca za zgromadzeniem jest popierana przez oceniającego czy nie…

    Natomiast cała ta koronaafera jest dla mnie dowodem na to że ‚panelokracja’ proponowana przez wiadomo kogo na wiadomo jakim blogu ma taki sam feler jak prywatna służba zdrowia – sprawdza się w prostych sprawach, ale nie daje rady z czymś bardziej skomplikowanym.

    Polubienie

    1. @ale.konto
      Wiadomo kto tak popłynął w myśleniu życzeniowym, że stracił praktycznie kontakt z rzeczywistością. Kolejny genialny pomysł jak uwolnić politykę od polityki. Jakby nie dość było Kukiza i Tanajny.

      Polubienie

  3. Jeżeli wprowadzimy przymus – pojawi się problem i uaktywni kombinowanie, a w te klocki jesteśmy dobrzy. Najlepszym wyjściem byłoby poparcie autorytetów, ale nie mamy takich wspólnych. Rząd jest już całkowicie niewiarygodny, w temacie pandemii nawet dla suwerena. Całkowity pat.

    Polubienie

    1. W miarę wyszczepiania obawy jednak będą spadać, w końcu jednak ludzie zobaczą, że zaszczepionym druga głowa nie rośnie. A jakby do tego dorzucić zróżnicowanie obostrzeń dla zaszczepionych i nie..

      Polubienie

    2. W normalnych okolicznościach masz 100% racji. Ale tu chcemy wytworzyć stadną odporność więc 60% dorosłej populacji. 15-20 milionów ludzi. Pozytywne wzmocnienia niestety będą wymagały czasu którego nam brakuje. Na początek myślę że wystarczy plotka że wypłata „pięćsetki” uzależniona będzie od świadectwa szczepienia rodziców.

      Polubienie

    3. Argument finansowy zadziała, skoro całkiem sporo ludzi szczepić się nie chce, no chyba, żeby parę stówek dorzucili.
      Problem jest gdzie indziej – ta waadza po prostu program szczepień spartoli. Szybciej osiągniemy odporność stadną naturalnie, niż oni to zorganizują. Już przecież zaczęli robić z tego misia na miarę naszych możliwości.

      Polubienie

    4. Pozostaje mieć nadzieję że tow. Sasin oddelegowany zostanie do innych zadań. Np. zorganizowania lotu całego rządu i Prezydenta wspólnym samolotem na zaprzysiężenie Bidena. Co prawda samolot jest drogi ale to raczej będzie inwestycja…

      Polubienie

  4. W szkole średniej na naukę genetyki nie przeznacza się kilku miesięcy, tylko kilka minut. W porywach kilka godziń jeżeli szkoła jest ambitna, „profilowa” i renomowana.

    Polubienie

    1. Nie winiłbym tiu akurat szkoły. Ja genetyki miałem sporo a mimo wszystko kwestie działania szczepionek rozumiem na poziomie b. ogólnym. A uważam się za osobę o dość rozbudowanych kompetencjach poznawczych. To że dla kowalskiego (np. mojej rodziny) to pogranicze magii w ogóle mnie nie dziwi. To wszystko sprowadza się nie do wiedzy a do zaufania do instytucji. A kiedy go nie ma do zinstytucjonalizowanego przymusu.

      Polubienie

    2. Bo wiedza o działaniu szczepionek to nie genetyka, tyko immunologia. A tej w szkole nie ma wcale – o modelu SIR nie mówi się w ogóle. O modelu odpowiedzi immunolgocznej też nie. W ogóle biologia w szkole to nie biologia jak nauka, tylko filatelistyka. 😦

      Polubienie

    3. Współczesna medycyna a immunologia w szczególności ma wiele wspólnego bardziej z matematyką niż z biologią. Często wyjaśnienie jakiegoś zjawiska przychodzi wiele lat po tym jak znajduje zastosowanie w lekach czy diagnostyce. Problem jest szczególnie istotny w zwalczaniu epidemii kiedy metoda „prób i błędów” jest stosowana na dużą skalę. Niestety my przyzwyczailiśmy się do świata w którym nauka zna wszystkie odpowiedzi. A przynajmniej dobrze udaje. Więc w sytuacji kiedy nie potrafi udawać luki wypełnia Internet, Bill Gates i chipy.

      Polubienie

  5. Niedokładnie. Tam gdzie nauka nie ma odpowiedzi, internet Bil Gates i chipy, nawet tego nie zauważą. Nie, internet Bill Gates i chipy najaktywniejsi są właśnie tam, gdzie nauka ma odpowiedzi. Tyle że żeby zrozumieć te odpowiedzi, potrzebna jest znajomość matematyki wychodząca poza zasięg czterech działań prostych. A tutaj nie tylko internet bill gates i chipy wymiękają. Epidemia trwa już ponad rok, a pilaster nadal nigdzie w obiegu medialnym, także w rejonach, które werbalnie internet Billa Gatesa i chipy zwalczają, nie znalazł prezentacji i wyjasnienia publiczności modelu SIR, albo np. modelu Marczuka odpowiedzi immunologicznej. Humanistyczne ograniczenie intelektualne nie jest tylko domeną internetów, Billa Gatesa i chipów. 😦

    Polubienie

  6. Nie oczekujmy że ludzie będą rozumieć złożone problemy. Powinni mieć zaufanie do instytucji. A z tym mamy problem. Szczepionka na polio która była o rządy wielkości bardziej niebezpieczna i mniej skuteczna od tych na COVID przyjmowano bez zastrzeżeń i pytań. Ba z nadzieja i wdzięcznością. Ale to były czasy wyścigu księżycowego. Dziś w internecie ścigamy się raczej do dna.

    Polubienie

Dodaj komentarz