Lęk Putina, iskra buntu

Kazachstan po raz kolejny pokazał nam to, czego naprawdę boi się Władimir Putin i jemu podobni satrapowie. Nie opozycji, bo tę albo kontrolują albo pozamykali. Nie zagranicy, bo tej realnie Kazachstan nie obchodzi, kraj geograficznie nie ma póki, co odpowiedniej wagi, aby się o niego starać. Zresztą gdyby osławiona CIA była, choć w 1/10 tak wszechmocna jak chcą ci jej wschodni krytycy, (choć w istocie apologeci bardziej) to czy rząd USA byłby zaskakiwany ciągle kryzysami w typie Afganistanu? Putin boi się tego pierwiastka chaosu, który sprawił, że pozornie nieistotna podwyżka cen gazu pchnęła tysiące ludzi na ulice gdzie nie tylko pokojowo protestowali, ale też potrafili pozajmować całkiem sporo rządowych budynków.

To się zdarza wszędzie. W Tunezji iskrą było samospalenie ulicznego sprzedawcy, we Francji słynne już dziś „żółte kamizelki” aktywowała relatywnie nieznaczna podwyżka cen paliw. Holandia i Niemcy kraje samozdyscyplinowane niekiedy do granic absurdu miały gigantyczne burdy w kwestiach pandemicznych ograniczeń. To trudny do przewidzenia chaos. Nie da się wymodelować czy przewidzieć, który element zdenerwuje i „odpali” tłum. A przecież cały aparat bezpieczeństwa/terroru to zaledwie promil społeczeństwa. Powszechny bunt rozniesie każdego satrapę. Zwłaszcza, kiedy nie ma wentyla bezpieczeństwa w postaci wyborów. Chiny maja kilkumilionową armię, której zaledwie ułamek jest względnie nowoczesny. Spora część dysponuje sprzętem z lat 50tych w nowoczesnej wojnie będącym zabytkiem. Ale do tłumienia zamieszek stare czołgi są znakomite. A dodatkowo gwarantują, że w wypadku buntu którejś z jednostek ta nie zagrozi lepiej wyposażonemu rdzeniowi armii.

Jak pomóc Kazachom? Świat może niewiele. Podobnie w sprawie Białorusi. Choć tutaj podpowiadam amerykanom i zwłaszcza Unii Europejskiej. Wysupłajcie pe paręnaście milionów eurasków/dolców i stwórzcie telewizję na kształt dawnego Radia Wolna Europa. Także dla Rosji. Pokazywanie alternatywnej narracji to praca na lata, ale ona daje realne rezultaty. I w dobie Internetu nawet w chinach trudno kompletnie odciąć od tego ludzi.