Kopanie Razemków CPKiem

Za każdym razem 😉 jak mi się pod celownik podsuwa jakiś przedstawiciel/przedstawicielka partii Razem mam dylemat w kwestii ewentualnego kopnięcia lub pogłaskania. Bo to przecież muszą być ideowo sympatyczni ludzie tylko, dlaczego tak beznadziejnie mało inteligentni. Nie wiem.

Kto mi podpadł? O dziwo nie Pani Biejat, choć jej przekonanie o tym ze wybór zawdzięcza czemukolwiek innemu niż paktowi senackiemu jest tyleż zabawne, co nieprawdziwe. Ale nad tą wielkomiejską syrenką pseudolewicowości poznęcam się innym razem. Teraz jest ktoś zabawniejszy.

Kolejne urocze razemkowe dziewczę to Paulina Matysiak. Tym razem reelekcję wygryzła sobie uczciwie i jest zresztą wcale aktywna walcząc o kwestie wykluczenia transportowego prowincji, (co się zasadniczo chwali) nawet mimo tego, że przygotowanie merytoryczne w kwestiach transportowych bywało bardzo słabiutkie i samorządowcy musieli Pani Poseł z odległej Warszawy tłumaczyć, czym zajmują się lokalnie a co jest domeną władzy centralnej. Mimo wszystko na tle przeciętnego razemka osoba wyróżniająca się.

Ale ma tez Twittera niestety. I pisze. Tym razem o CPK.

Moją opinię o CPK znacie, a jak ktoś nie zna niech poczyta. Ostatnio na twitterze i nie tylko ruszyła ława obrońców projektu. Można by złośliwie napisać, że nie wymaga dużego researchu powiązanie żarliwości obrońców z nadziejami na tłuste synekurki przy budowie gargamela. Ale my nie o tym.

Otóż w sukurs naszym zatroskanym przyszła razemkowa posłanka zdaniem, której „brakuje nam myślenia sztafetowego”, „trzeba się kierować interesem społecznym” i „kiedy jest szansa na cywilizacyjny skok, korzystajmy z niej”. Tym samym walka o lokalne koleje jak krew w piach. Bo CPK to projekt stojący w absolutnej sprzeczności z jakimikolwiek działaniami zwiększającymi dostępność transportową. Pomińmy w tej chwili kwestię samego lotniska, które użyteczne będzie głównie dla zamożniejszych Polaków i obcokrajowców w tranzytowych lotach międzykontynentalnych (takie są przecież plany) a prowincja będzie mogła, co najwyżej powąchać chemtrailsy. Skoncentrujmy się na „szybkich” kolejach.

Otóż cały projekt szybkich kolei jest tak elitarny i skierowany do zamożniejszych Polaków jak tylko się da. Co gorsza skanibalizuje inwestycje kolejowe na „zwykłych” liniach i zmniejszy dostępność tańszych pociągów międzymiastowych. Wydłuży także (paradoksalnie) czasy podróży, bo zakłada strukturę sieciową gdzie podróż Poznań-Wrocław wymagać będzie przesiadki na lotnisku pod Łodzią nawet, jeśli akurat nie mamy ochoty ani funduszy robić przy okazji wypadu na zakupy do Dubaju. Tę samą kasę można by oczywiście wykorzystać na inkrementalne zwiększanie szybkości i przepustowości istniejących linii, ale wtedy nie ma mowy o przecinaniu wstęg a nowe synekurki dla kolegów niebezpiecznie się oddalają. Wiele miejscowości dopiero teraz zobaczy, co to wykluczenie transportowe, kiedy pod ich oknami przemknie Pendolino bez zatrzymywania się. A ich lokalny pociąg po „przepuszczeniu” EIC będzie trasę pokonywał 30-30 minut dłużej. O ile będzie lokalny pociąg, bo Pendolino za darmo nie jest i na pociąg/autobus może nie wystarczyć. Ja wiem, że „pieniądze muszą się znaleźć”, ale z ta mantrą jest jak z wiarą w Mikołaja, po kilku latach w parlamencie powinna przeminąć. Za to Pani Poseł unikając wiekowych plebejuszy będzie mogła z Łodzi do Warszawy w 30 minut przejechać.

W tej sztafecie każda pałeczka od PiS to zatruty kielich. Warto o tym pamiętać. Nawet jak się jest pięknoduchem z partii Razem.