PRL –raj utracony obecnej władzy

God%C5%82o_PRLRefleksja, która nasunęła mi się po prezentacji planów TV mających przywrócić „Sondę” i „Wielką Grę” oraz łkania minister edukacji za systemem 8 klasowej podstawówki. Otóż obecna władza kocha PRL miłością szczerą i bezgraniczną. Poniżej spróbuję odpowiedzieć, dlaczego.

III RP rządzili politycy nienawidzący czasów komuny. Było to uczucie uniwersalne i nie dotyczyło bynajmniej systemu władzy. Politycy nienawidzili biedy, niedoborów w sklepach, pozornej równości. Bo w PRL nie wszyscy byli równi. Dzieci nomenklatury i elit miały zauważalnie lepiej. I to było widać na każdym kroku. Rządziły znajomości i dziedziczenie pozycji a szanse na społeczny awans były nieomal równe zeru. Taki Tusk czy Miller nie byli dziećmi elit. Ludzie pokroju Komorowskiego przeżywali lata gnojenia w szkołach za nieprawomyślne pochodzenie. Im dzieciństwo w PRL nie kojarzyło się bynajmniej z edenem i Pewexowskim pozorem dobrobytu.

Ale byli tez i inni. Nomenklatura i jej potomstwo. Ludzie, dla których nigdy nie brakowało ani funduszy ani środków. Ci, którym wolno było wyjeżdżać za granicę, brylowali w mediach ci, których rodzice mieli dostęp do dóbr i środków, o których szaraczki mogłyby w PRL tylko pomarzyć. Ale mieli coś jeszcze. To nieuchwytne acz wyczuwalne poczucie wyższości. To wszystko eksplodowało w epoce Gierka, kiedy przaśną gomułkowską rzeczywistość zastąpił kredytowany z zachodu umiarkowany konsumpcjonizm. Korzystali jednak głównie swoi i sprawdzeni. Stan wojenny dokonał destylacji i podziału na frakcję. Część nomenklatury zdradziła i zaczęła układać się z wojskowymi, ale większość trwała wyczekująco w krainie małych geszeftów. Przeliczyli się. Okazało się, że ta część, która poszła z wojskowymi rozmontowała słodki kraj dziecięctwa. Tatuś na wysokim stołku dalej gwarantował oczywiście i pozycję i jakie takie dochody. Ale pojawili się tez przedsiębiorczy nuworysze a towary niegdyś dostępne tylko dla wybranych mógł sobie kupić każdy. To już nie był ich kraj. W dodatku spora część majątku „wyprzedano”, co oznaczało miedzy innymi utratę tysięcy posad pseudo menagerów z partyjnego nadania. I społeczną deklasację ich rodzin.

Przetrwali. Nadzieję i wsparcie przyniósł im kościół podobnie jak oni tęskniący do złotych lat PRLu kiedy z władzą rozmawiał jak równy z równym. Religia w szkole nie rekompensowała pustoszejących kościołów i seminariów. Jak polska długa i szeroka wszelakie rady kościelne przyniosły nawałę nawróconych towarzyszy kierujących lokalnymi spółdzielniami, zakładami pracy etc. Zresztą na prowincji separacja kościoła i tronu nigdy nie była tak ścisła jak chciałyby jej władze w Warszawie.

W początkach XXI wieku ex nomenklatura znalazła swój polityczny wyraz. Prawo i Sprawiedliwość swój szkielet zbudowało na tych zawiedzionych swą nikłą rolą w III RP. Możecie oczywiście powiedzieć, że było SLD. Ale SLD to partia partyjniaków z otwartą przyłbicą do końca niosących swoje czerwone książeczki. PiS wsparła ta „niezaciągająca się” warstwa aparatczyków władzy tęskniących za dawna pozycją i przywilejem. Jeżeli byli w PZPR to nie na eksponowanym stanowisku legitymacje traktując po prostu, jako bon potwierdzający dostęp do konfitur. Na Ukrainie czy w Rosji ta sama warstwa stworzyła fortuny oligarchów. U nas się to nie udało. Ale programy reindustraializacji i repolonizacji mogą przecież pomóc nowej władzy naprawić ten błąd.

Miłość do PRLu wycieka wszystkimi porami ludziom obecnej władzy. Każda reforma po 89 traktowana jest, jako podejrzana i nastawiona na zachodni kapitał. Prywatni przedsiębiorcy znowu stali się grupą na indeksie a podatek od sklepów o mały włos nie został uwspółcześnionym domiarem. Obrót ziemią a zostać zarezerwowany dla państwa i tylko czekać na projekt „nowoczesnych” następców PGRów. A wszędzie tam nowe stołki konieczne do obsadzenia „sprawdzonymi towarzyszami”. Znacie? Znamy! No to posłuchajcie…

Dodaj komentarz