Na ścieżce, czyli próg bólu

Wracając od rodziny minąłem bolidem stację Orlen. Ewidentnie było widać, że chociaż prezes Obajtek toczy heroiczną walkę z cenami paliw, etylina pokonała barierę 6 złotych za litr i niespecjalnie zamierza się zatrzymać. Pisze o tym, dlatego że wizyta w rodzinnych stronach stała się pretekstem do rozmowy z kilkoma naprawdę twardymi zwolennikami PiS. I co, mimo że doceniają heroiczną walkę partii z drożyzną to jednak coraz bardziej zaczyna im ona doskwierać.

Z drugiej strony mamy powrót tematu aborcyjnego w wersji bliskiej sercu. Bo śmierć kobiety z powodu zbyt późno wykonanego zabiegu przez wystraszonych lekarzy to jest właśnie ten czarny scenariusz, przed którym ostrzegały masy protestujących z błyskawicami. I to nie jest rzecz, przed którą osłoni „skrobanka na Słowacji”. To jest zwykłe bezpieczeństwo każdej kobiety w ciąży. Ale kiedy każdy krok lekarza może skutkować odsiadką wybiera się często pozornie najłatwiejsze wyjście – poczekać. A to jest rzecz, która wszystkie kobiety obchodzi. Bardzo. I zaskakująco. Może nawet bardziej niż utkwiony w rurze kociak. Kto wie?

Oczywiście potok klęsk, które dotyka rządzących pozornie pozostaje bez efektu. Nie zarysowując betonowych sondaży. Podskórnie jednak widać coś się dzieje. Nie chodzi o zegarek na ręku Prezesa ani o wycinanie ludzi Morawieckiego ze spółek. Chodzi o to, że po wyborach prezydenckich wrażenie było takie, że machina stanęła. Teraz widać, że zaczyna się cofać. Akolici prezesa koncentrują się na walce o stołki. Agenda przekazu zaczyna się robić mocno niespójna a podbijanie siły tępej propagandy pokonuje kolejne poziomy. TVP przekracza kolejne granice absurdu, „flagowe” inwestycje właściwie nie rokują nawet na wbicie łopaty, zła unia odcina od gotówki a cały „Polski Ład” zanim wszedł w życie stał się pośmiewiskiem i kpiną.

A to tylko 2021. Przed nami 2022. Prawdziwy rok próby. Dla elektoratu PiSu. Bo można tę partię kochać i wielbić za 500+. Ale podwojenie rachunku za prąd może być tą kroplą, która przepełni czarę goryczy. Oczywiście prorokowałem ten efekt już kilka razy wcześniej, co więc się zmieniło ty razem? W mojej opinii brak zasobów. Szczodre rozdawnictwo poprzednich 6 lat pozostawiło wydrenowany budżet. A COVID zżarł zaskórniaki. „Bon energetyczny” jest wszystkim, na co rząd stać, a to będzie oferta dla ułamka dotkniętych podwyżkami. Poza tym radykalny wzrost cen paliw i energii pchnie inflację na kolejny poziom wraz z żądaniami podwyżek płac. W tej sytuacji PiS pozostaną dwie drogi. Pierwszą nazwijmy grecko/hiszpańską ścieżką wzrostu (wysoka inflacja + słaba waluta). To się nawet sprawdza, chociaż odsuwa w siną dal marzenia o strefie Euro, jednak te 30 lat stabilnych cen nieszczególnie zwiększyło tolerancję Polaków na taki model rozwoju. Poza tym nad inflacją łatwo utracić kontrolę. Alternatywą są podwyżki stóp. To jednak mocno podetnie skrzydła nowej PiSowskiej „klasie średniej” zakredytowanej złotówkowo na mieszkania i domy. Frankowcy to przy tym pikuś, bo ci rzadko dostawali kredyty „pod kurek”.

Spełnia się, więc proroctwo wielu, PiS polegnie pod ciężarem zniszczonej przez siebie ekonomii. Za co zapłacimy wszyscy. Do przewidzenia niestety.