Bugaj woogie

Najlepsza laurka dla Leszka Balcerowicza to zdanie z wywiadu z Ryszardem Bugajem „Jestem przekonany, że to, co jest nam potrzebne, to jakiś rodzaj umowy społecznej, na rzecz zwalczania inflacji”.

Obaj panowie to przecież niemal rówieśnicy. Łatwo sobie wyobrazić, że w rządzie Mazowieckiego zasiadłby właśnie Bugaj, jako minister finansów. Ale facet, który przy 7% inflacji wnioskuje o „umowę społeczną” a więc złapanie się za ręce i pośpiewanie kumbayaaa! przy 685% inflacji (tyle miał Balcerowicz w 90 roku) szedłby chyba z pielgrzymką na Jasną Górę.

Na szczęście w 89 mieliśmy ludzi, którzy mieli i wiedzę i charakter. Od „umowy społecznej” był Jacek Kuroń. Ale Kuroń raczej nie zostałby doradcą Kaczyńskiego czy Dudy. Nie ten rodzaj człowieka. Dzisiaj Kuronia już nie ma a Balcerowicz orbituje we własnych fantazjach. Ale od czasu do czasu ludzie „symetryczni” pokroju Ryszarda Bugaja przypominają nam o tym że inna polityka kiedyś była możliwa.