Władcy świata na zakręcie

W skali afer i aferek PiS te perę miliardów „zagospodarowanych” przez Solidarną Polskę z Funduszu Sprawiedliwości jawi się niemal jak fistaszki. Zwłaszcza w skali pandemicznych dokonań wielu innych ministrów. Ale wiele wskazuje na to ze nowy minister sprawiedliwości jest na tyle pewny swego, że właśnie Solidarna Polska zostanie wzięta na pierwszy ogień rozliczeń. Wszystkiemu sprzyja to, że politycy SP, mimo prawniczego wykształcenia wielu z nich, delikatnie rzecz ujmując nie słyną z prawniczych kompetencji i zdaniem wielu osób procesowe udowodnienie wielu przypadków defraudowania środków z wspomnianego już Funduszu trudne nie będzie.

Spektakl obronny, jaki zobaczyliśmy po serii przeszukań był za to żenujący. Na czele ze Zbigniewem Ziobrą, który zaskakująco rześko i szybko wrócił z zagranicznego leczenia a jak na stan bliski zgonu okazywał się podziwu godną witalnością. Choć z jego wypowiedzi można wnioskować, że w Ministerstwie Sprawiedliwości to przez ostatnie lata tylko bywał, broń boże nie na tyle długo żeby sprawdzać, co jego podwładni, (jacy koledzy? on nie ma żadnych kolegów) wyprawiają z kasą.

Wśród wielu ex współpracowników taki ton musiał wywołać pewien hmm… niepokój. Oraz pokusę, aby z prokuraturą podzielić się intymnymi szczegółami zanim to akurat oni pozostaną bez metaforycznego krzesełka. Tym bardziej, że ministerialna juma odbywała się zgodnie z zasadą „po nas choćby potop”. A po rewizjach zwykły przychodzić aresztowania. Miarkując po twitterowych komentarzach wielu z polityków Solidarnej wieczór obfitował w prokurowane strachem incydenty kałowe.

No cóż Panie Bodnar miło się tak pozytywnie zaskoczyć. Zrobiłeś mi Pan dzień. No i zapewniłeś pracę pralniom, bo ktoś te spodnie i spódnice ziobrystów będzie musiał doczyścić.