Requiem dla prasy – kolejne

Bez większego echa przeszła wiadomość o rezygnacji „Ruchu” z dystrybucji prasy. A to jest moment symboliczny. Jedna z najstarszych firm zajmujących się sprzedażą gazet kończy ten rodzaj działalności. Więcej da się zarobić na sprzedaży coli i chipsów niż gazet. Smutne? Na pewno, ale zdecydowanie nie nieoczekiwane. Ba tego momentu spodziewaliśmy się od jakichś dwóch dekad. No i w końcu nadszedł.

Warto przy okazji wykonać małą dygresję polityczną, bo i „Ruch” i spora część gazet lokalnych są własnością Orlenu, który nabył to wszystko w intencjach stricte politycznych, jako kanał dystrybucji określonych treści. Co okazało się decyzją po prostu nieskuteczną. Skorzystali Niemcy sprzedając za niezłe pieniądze zasadniczo bezwartościowy kawałek rynku medialnego na moment przed upadkiem. A rola prasy lokalnej w kampanii była niezauważalna i pomijalna. Pozostał kłopot dla nowych zarządców tego „narodowego czempiona”, co zrobić z tym bagażem.

Wracając do meritum prasa nie umarła oczywiście w całości. Ale to, co obecnie istnieje na rynku pracuje w trybie hospicyjnym tracąc rocznie do 10% czytelników a czasami i więcej. Oczywiście u najlepszych pewna część przechodzi na kanał cyfrowy, ale niestety do dziś nie znaleziono dobrego sposobu na monetyzację tego rodzaju prasy. Bo to, co płaciliśmy w kiosku to pokrywało w większości tytułów najczęściej zaledwie koszty druku i podstawowej działalności. Zyski i inwestycje to były wpływy z reklam i ogłoszeń, które w świecie cyfrowym albo doczekały się dedykowanych platform (ogłoszenia) albo mają zupełnie inną formułę, która generuje znacznie mniej pieniędzy (reklamy).

Wszystko to ma opłakane skutki. Prasa jest, bowiem istotna na rynku medialnym, jako pierwotny dostarczyciel treści. To właśnie tutaj mają szansę ukazywać się materiały na temat kwestii skomplikowanych, na których wyjaśnienie nie ma czasu ani w radiu ani w telewizji. Tylko, że produkcja takich treści kosztuje a tych pieniędzy nie można pozyskać z rynku. Wiec nie ma de facto, komu za nie płacić. Zauważyliście, że lokalna władza w ostatnich latach jakby uczciwsza? To może być skutek wzrostu dobrobytu i kultury politycznej oraz coraz skuteczniejszego prawa antykorupcyjnego. A może być też rezultatem upadku papierowej lokalnej prasy. Po prostu nie ma dziennikarzy, którzy by te afery wykrywali i opisywali. To jednak, że czegoś nie widać nie znaczy, że nie istnieje. Radio i TV nie mają skąd brać tematów i kończą, jako dostarczyciele nieustannej nawalanki miedzy tymi samymi dyżurnymi politykami.

To wszystko media prymitywizuje i spłyca. Jakościowy kontent zastępuje nieustanne reality show z kimś, kto szuka żony/ męża lub po prostu… ogląda telewizję. Bardziej świadomi odbiorcy uciekają do Internetu mniej wymagającym zostaje tylko mało trawienna paczka przygłupiej rozrywki i newsów zorientowanych na tanią sensację podkręconą do 11. Na końcu tego cyklu mamy Trumpów, Jonshonów i innych. Prawda traci na znaczeniu a uczciwość staje się bardziej wadą niż zaletą.

Nie pierwszy to mój lament nad mediami i pewnie nie ostatni. Ale jednak świata kiosków ruchu z gazetami trochę żal.