Małpa z brzytwą, czyli jak PiS zarządzał państwem

Wygląda na to, że te ledwie kilka komisji śledczych, jakie powstały już zdołało ujawnić obraz całkowitej degrengolady państwa zarządzanego przez PiS. Oczywiście często mówiono o politykach związanych z PiSem, jako o bandzie niekompetentnych idiotów jednak nawet mimo to skala głupoty poraża. Nie, dlatego że skala chciwości jest epokowa, (choć to też), ale też zaskakuje brak nawet elementarnych zabezpieczeń od odpowiedzialności prawnej. Kiedyś głosiłem opinię, że mimo wszystkiego, co wiemy o politykach PiS o skazania będzie trudno. Jednak obecnie coraz bardziej oczywiste staje się to, że do końca kadencji spora ilość ludzi przy nawet minimalnym wysiłku systemu sprawiedliwości może wylądować za kratami. Tam naprawdę panowała zasada, że „po nas choćby potop”.

Zabawne są choćby inauguracyjne spotkania komisji śledczych gdzie chętni do zeznań na wyprzódki informują, że będą sypać. Powodując tym niemałą konfuzję w samej komisji. Po czym ex minister sprawiający, mimo akademickiej przeszłości, wrażenie człowieka niezbyt intelektualnie lotnego odmawia zeznań, co w świetle publicznych obrad komisji obciąża go w stopniu większym niż ciągłe zasłanianie się brakiem pamięci będące częstą przypadłością innych przesłuchiwanych. Komisja podsłuchowa ma problem, bo podsłuchiwano więcej własnych polityków niż tych z opozycji. A przecież to dopiero nieśmiałe początki. Wigor odzyskało będące na przednówku likwidacji CBA, co rusz odkrywając kolejne afery niczym ślepiec kolory po odzyskaniu wzroku.

W tle po cichutku w sondażach KO rozminęło się z PiSem a ten ostatni rozbija kolejne betonowe podłogi poparcia. Bez TVP obsadzonej hunwejbinami rewolucji, bazując na amatorskich szczujniach typu „TV Republika” zdecydowanie traci grunt pod nogami. A niedługo i ci hunwejbini zaczną przymierać głodem, bo sieroty po TVP przyzwyczaiły się do sutych pensji a właściciele nowych kaczystowskich mediów znani są raczej ze skąpstwa niż szczodrości. Ostatnim bastionem PiS pozostaje prezydentura, ale nie wygląda na to żeby Andrzej Duda mógł liczyć w szeregach PiSu na jakiegoś sensownego następcę. Mateusz Morawiecki, bowiem może mieć sporą trudność w doczekaniu do wyborów poza murami aresztu śledczego. Jest jeszcze Trybunał Konstytucyjny, ale tu nawet pomimo sytuacji z tzw. „zmiennikami” kalendarz jest dla PiS nieubłagany.

W tle mamy kolejne „megaprojekty” PiS, w których najczęściej chodziło o to by „jechać” a nie dowieźć cokolwiek. Bo jazda umożliwiała obfite dojenie państwowej kasy a to z kolei spowodowało kompletny brak chęci na rzeczywistą realizację czegokolwiek. Poza obfitym podlewaniem agencji PR, ale wiele wskazuje, że tu pieniądze się kończą i entuzjazm w stawaniu „murem” za różnymi fantasmagoriami kończy się wraz z nimi.

Pozostaje tylko żal zmarnowanych ośmiu lat.