Szwecja – awangarda nowej emigracyjnej Europy

Europejczycy wyśmiewali się z amerykańskich opinii o „no go zones” w Szwecji i jednocześnie byli dumni z przyjaznej azylantom polityki skandynawskiego państwa. Cóż nieszczególnie w tej chwili jest komukolwiek do śmiechu, kiedy bogate, dobrze zorganizowane i posiadające nowoczesną politykę karną pod wpływem zalewu azylantów zaczyna przypominać Amerykę środkową. W parlamencie toczą się debaty o wyprowadzeniu na ulice wojska. Poważne debaty. Bomby wybuchają setkami na ulicach. Ilość morderstw per capita zaczyna być zatrważająca. I przypominam mówimy tu o Szwecji! Dumnej z tego, że kiedyś można było na dworcu zostawić walizkę i wrócić po nią tydzień później.

Tusk przyjął bardzo skrajnie nieprzychylne stanowisko w sprawie europejskiej polityki migracyjnej. Absolutnie nie zamierza tez rezygnować z działań na polsko-białoruskiej granicy zwłaszcza, że na przednówku wyborów europejskich akcja białoruskich specsłużb się nasilać i ilość emigrantów wzrasta wykładniczo. To tylko pierwsze zwiastuny niedługo będzie znacznie gorzej. Zupełnie poważnie uważam, że strzelać do azylantów na europejskich granicach zaczniemy do końca dekady. Z pełnym i entuzjastycznym poparciem obywateli.

Strach to potężna broń. Jeśli komukolwiek wydaje się, że Europejczycy nie poświęcą życia kilku milionów azylantów w imię własnego bezpieczeństwa może się bardzo zdziwić. Tusk wyczuwa, co się święci. Woli, więc być w awangardzie zmiany. Tylko, że ta zmiana musi być głębsza. Prawo azylowe wymaga albo głębokiej reformy albo likwidacji, bo jego obecna postać jest nie do realizacji. Póki, co „stary” europarlament żyje w świecie iluzji rodem z ubiegłego wieku. Nadchodzi czas Festung Europa. I to nie będzie czas przyjemny.