Ukraina i Rosja – choroba dwubiegunowa

Mam wrażenie, że obecne informacje dotyczące wojny w Ukrainie mają charakter choroby dwubiegunowej przeskakującej z hurraoptymizmu w smoliście czarny pesymizm i na odwrót.  Mamy jednocześnie deficyt wyważonych ocen i dużo pobożnych życzeń. Osobiście od kilku miesięcy odbieram informacje z Ukrainy, jako niezwykle konfundujace. Co prawda front od dłuższego czasu praktycznie stoi, ale duża część komentatorów wieszczy kolejną tym razem Rosyjska ofensywę. Jednocześnie coraz większe luki w obronie przeciwlotniczej sprawiają, że Rosji udaje się porazić sporo krytycznej infrastruktury.

Ukraina jest, więc w kłopotach, czy krytycznych? Postawa samych Ukraińców tego nie potwierdza. Owszem dużo rzeczy ostatnio nie wychodzi, ale na froncie trzymają się dzielnie a straty rosyjskie są niezmiennie wysokie. Swoją drogą letnia ofensywa mogłaby podnieść licznik konserwatywnie liczonych strat w ludziach do miliona żołnierzy i stale odnawia się pytanie o próg bólu samej Rosji. Oczywiście wiem, że ginie głównie prowincja i że w Rosji tego akurat towaru „mnogo”, ale czy aż tak mnogo? Mimo kolejnych pokazówek nowo wyprodukowanego sprzętu (mimo sankcji) odtwarzane elitarne wojska powietrznodesantowe do walki ruszają na czołgach T-55. To nie są produkty ani pierwszej ani drugiej świeżości. Te dziesiątki zbudowanych najnowszych T-90 muszą być trzymane w głębokim odwodzie. Albo ich nie ma.

Tymczasem z rzeczy dziwnych USA ustami sekretarza obrony ostrzega Ukraińców przed niszczeniem rosyjskich rafinerii. Przyznam, że na początku myślałem, że ten komunikat to fake. Ale nie USA rzeczywiście same będąc w politycznym pacie usiłuje strofować Ukraińców, że uderzenia w głębokie zaplecze Rosji i jej ekonomiczne podstawy dochodów są mało sportowe. A tymczasem Rosja niszcząca ukraińskie elektrownie sportowa jest aż nadto. Czy więc USA wie coś o stanie rosyjskiej gospodarki, czego my nie wiemy?

Po dwóch latach wojny mało, kto wierzy w klęskę Rosji. Mnożą się scenariusze ugodowe. Ale tu rzecz dziwna gołębie (Francja) stają się jastrzębiami a jastrzębie (USA) gołębieją. Logiki w tym za grosz. Po ustabilizowaniu sytuacji wewnątrz kraju i wygranych wyborach Putin nieco zniknął. Jednocześnie jednak „zamrożenie” konfliktu to kusząca, ale niebezpieczna iluzja. Skoro 70 letni Putin nie był wystarczająco cierpliwy, aby powstrzymać się od wojny to czy 72 letni zdecyduje się czekać do nie wiadomo, kiedy aby spróbować ponownie. Zwłaszcza, że demografię ma katastrofalną a zasoby z roku na rok się kurczą. Wąskie gardła tak Ukrainy jak i Rosji pozostają takie same. Ciężko jednak przejrzeć przez grę pozorów realizowaną przez obie strony. Słabość Ukrainy i siła Rosji. Obie maski mają nie zapominajmy osiągnąć określone cele polityczne.

Ten wpis jest w istocie wyrazem bezradności. Bo nie umiem wyprorokować nawet zarysu najbliższych miesięcy obecnego konfliktu. Jako niepoprawny proukraiński optymista mimo czarnowidztwa wielu komentatorów jakoś średnio wyobrażam sobie kremlowską ofensywę. Nie z powodu braku środków tylko wrażenia gry w coraz większym stopniu va banque. Czy rosyjska kleptokracja ma jeszcze ukryte rezerwy? Czy po dwóch latach wykrzesze dość iskry, aby uderzyć po raz kolejny en masse?

Swoją drogą jakby Biden realnie chciał napsuć krwi Wołodii wystarczyłoby przerzucić po jednej ciężkiej dywizji do Estonii, Litwy i Polski. Nic więcej. To już byłaby niemała pomoc zmuszając Rosję do rozdzielenia sił.