CPK, jako przykład PiSowskiej mitologii i jej skutków

O CPK już było, jako o delikatnie mówiąc projekcie nietrafionym. Ale ponieważ ten słomiany miś zdołał pozyskać, co niemiara obrońców nawet w obszarze zwolenników nowego obozu władzy warto zastanowić się ponownie nad zapotrzebowaniem na naszego misia.

Skąd CPK? Otóż przyrost ruchu lotniczego z Polski i nad Polską był od 89 roku imponujący. Nie ma się, co dziwić skoro wtedy właśnie uwolniono rynek i pojawiły się miedzy innymi budżetowe linie lotnicze natomiast rodacy mogli wreszcie pozwolić sobie w jakiejś części na zagraniczne all inclusive. Więc naturalnie liniowo licząc objawiły się naszym planistom miliony pasażerów w połowie wieku. A wraz z nimi pomysł, że może zamiast rozbudowywać Okęcie i porty regionalne zrobić megalotnisko wzorem Dubaju czy Turcji. Przecież to się nie może nie udać.

Na to wszystko nadszedł PiS. Partia, która żyje bombastycznymi i dyskusyjnymi obietnicami i projektami. No i ta para idealna zaowocowała projektem Centralnego Portu Komunikacyjnego, kiedy do megalotniska dołożono koleje dużych prędkości. Oczywiście jak to w każdym z takich projektów pojawili się od razu liczni krytycy. I to klasycznie w przypadku PiSowskich bombastycznych projektów była to krytyka uzasadniona.

Z czysto kronikarskiego obowiązku zrekapitulujmy jedynie oczywiste argumenty jak zmiana modelu ruchu lotniczego czy brak przewoźnika narodowego o odpowiednim potencjale. Omińmy także to, co pandemia zrobiła lotnictwu cywilnemu i lotniskom. Podejdźmy do tego od strony argumentu ostatecznej zniewagi, jakim było stwierdzenie, że to oczywiście ci źli Niemce staja na drodze do naszej słowiańskiej wielkości i budowy, co najmniej nowego Dubaju jak nie czwartego Rzymu, (bo kto bogatemu zabroni). Ani chybi te miliony ton cargo mogłoby podróżować z Polski a Polacy zwożeni kolejami dużych prędkości pędziliby na zagraniczne urlopy do Airbusów A380 LOTu.

Tyle, że nie.

Najgorsze w tym wszystkim, że środki na samo lotnisko by się znalazły, planowano wszak sprzedać tereny pozostałe po likwidacji Okęcia a to jest „prime real estate” w środku Warszawy. Ale z lotniska na pewno latałoby znacznie mniej osób niż w bombastycznych zapewnieniach twórców tej utopii, bo pozostałaby realna konkurencja w postaci rozbudowanych lotnisk międzynarodowych we Frankfurcie, Amsterdamie, Paryżu czy Londynie mających wsparcie silnych lokalnych przewoźników. LOT, który całą swoja strategię i nadzieje na przeżycie opiera na modelu point to point po prostu nie jest w stanie wykorzystać modelu point to hub przy obecnym czy możliwym do realizacji przyszłym potencjale. Podobnie CARGO, które dziś jest przewożone w dużej części „przy okazji” lotów rejsowych nie zostałoby z automatu przekierowane do nowego portu zwłaszcza, że równolegle (przynajmniej oficjalnie) nie planowano likwidacji lotnisk lokalnych.

I wisienką na torcie jest projekt kolejowy. W sposób absurdalny realizujący główny kolejowy HUB przesiadkowy na lotnisku. Oznaczało to nie mniej ni więcej tylko brak połączeń międzymiastowych na bezpośrednich trasach i przekierowanie ruchu kolejowego na lotnisko w sposób zupełnie niepotrzebny. Oraz budowę kolejnego bombastycznego absurdu, czyli Kolei Dużych Prędkości łączącej tylko wybrane ośrodki, a której bilety niemal na pewno byłyby poza siłą nabywczą przeciętnego Polaka. Projekt tak elitarny jak to tylko możliwe i upośledzający rozwiązania komunikacyjne w kraju na pokolenia. Powtarzający wszystkie błędy Hiszpanów czy Chińczyków a niemający żadnej z zalet ich projektów kolejowych. Puste pociągi i drogie bilety.

Pozorowano, więc realizację działań przez ostatnie kilka lat. PKP je wręcz aktywnie sabotowało. Natomiast Prezes i zarząd, co zarobili to ich. Nowa władza będzie mieć zapewne inny pomysł. Ale przecież sny i marzenia nie umierają łatwo. Zwłaszcza, że można spokojnie krzyczeć, że Niemce panie chcą, aby my naszego aeroportu nie mieli. A une Niemce u siebie zbudowali i to żeby jeden, ale i we Frenkfurcie i w Berlinie. A nam Polakom patriotom pozostanie ino niemiecki gnój z ich obór wywozić. Für Deutschland.  Amen!

A jakby nie trafiło to oczywiście pozostaje argument strategiczno-wojenny, bo jak nas napadną to nam megalotnisko będzie potrzebne, co by sojusznicy equiptment przesyłać mogli. A bestyja ze wschodu miała, co bombardować. Bo w inszym wypadku pozostaną ino lotniska w Bundesrepublice. I wracamy do Für wiecie, co. Amen!

Mnie to nie przekonuje a w bombastyczne megaprojekty zwyczajnie nie wierzę. Ale kto wie może nowa ekipa jednak się z CPK przeprosi. W końcu 4 stołki w zarządzie i 6 w Radzie Nadzorczej to nie w kij dmuchał. A gonić króliczka KO-TD-Lew potrafi, co najmniej równie skutecznie jak PiS. Tylko tych łąk pod Baranowem żal.

Sny o wielkości srebrne są a kruche
Polak dla siebie bywa niebezpieczny